To wszystko było świeże. Historia była jeszcze nieskończona czyli o historii realizacji filmu „Solidarność” i swojej twórczości mówił Krzysztof Talczewski – reżyser filmów dokumentalnych, historyk, wybitny scenarzysta. (rozmawiała Maria Świgost)
Skąd u Pana pasja do dokumentu?
W latach 80 tych mieszkałem w Paryżu, W tym okresie wydarzenia w Polsce były szeroko komentowane przez media praktycznie wszędzie na świecie, Nadarzyła się okazja zrealizowania dla francuskiej telewizji publicznej trzygodzinnego film dokumentalnego o historii „Solidarności”, Rozpocząłem pracę z francuskim reżyserem Jean-Michelem Meuricem i na początku 1990 roku film był gotowy.
Co jest najważniejsze w dobrym dokumencie?
W tym przypadku była to pasjonująca historia i dostęp do oryginalnych dokumentów praktycznie całkowicie zakazanych przez cenzurę w Polsce. Bardzo istotną była możliwość pokazywania ich obszernych fragmentów unikając „montażowej sieczki”
Jak gromadzi Pan materiały archiwalne?
Zwykle jeżdżę do miejscach gdzie takie materiały ze względu na tematykę filmu mogą się znajdować. Coraz czynność można wykonywać przy pomocy Internetu ale nie wszystko jest jeszcze znumeryzowane. Dużo pracowałem w archiwach francuskich, amerykańskich, niemieckich i rosyjskich czy też dawnej Jugosławii. Ważne są też kolekcje prywatne i filmy amatorskie.
Jak zbierał Pan materiały jeżeli chodzi o film „Solidarność”?
Film bazował głównie na materiałach zrealizowanych przez Video Studio Gdańsk. Studio współpracowało z kurią gdańską, było pod opieką biskupa Gocłowskiego i zachowywało na ile to było możliwe pewną niezależność. W końcu lat 80 było zarządzane przez Marka Łochwickiego. W znacznym stopniu korzystaliśmy z archiwów realizowanych przez opozycję w kraju a znajdujących w posiadaniu paryskiego „Kontaktu”, którym kierował Mirek Chojecki. Jednym z owoców takiej pracy jest materiał, w którym we Wrocławiu zomowska ciężarówka rozjeżdża przechodnia – człowiek przeżył ale wyglądało to dramatycznie Wykorzystywaliśmy też materiały kręcone przez podziemną „Solidarność” np. fragmenty ucieczki śledzonego przez SB Jacka Kuronia, Używaliśmy materiałów telewizyjnych i agencyjnych z pochodzących z wielu krajów świata. W Polsce w Wytwórni Filmów Dokumentalnych był film o strajkach z 1980 roku. W późniejszych latach pojawiały się inne, nowe materiały, ale wtedy nie miałem do nich dostępu.
Czy francuskie spojrzenie miało wpływ na stworzenie narracji?
Dokument był realizowany w 1989 roku i na początku 1990. Bohaterowie filmu nie byli jeszcze ze sobą skłóceni a wróg był jeden władza komunistyczna. Film był robiony przede wszystkim dla odbiorcy francuskiego i pewne różnice poglądów istniejące już między opozycjonistami byłyby dla niego nieczytelne. Polski odbiorca nie potrzebuje pewnych informacji. Przykładem są kwestie geograficzne. Polakowi nie trzeba wyjaśniać gdzie jest Gdańsk czy Katowice. Dotyczy to także kwestii historycznych. Akcja filmu zaczyna się w 1980 roku, a kończy 1989 roku. Zatem odbiorcę trzeba poinformować o tym co działo się w okresie poprzedzającym gdy pierwszym sekretarzem PZPR był Edward Gierek .
Skąd pomysł na unikatowy montaż filmu?
Staraliśmy się nie tworzyć montażu typowo telewizyjnego, ale zbudować narrację obrazem i oryginalnym dźwiękiem ograniczając komentarz do całkowitego minimum. Obraz miał wpływać na widza i na jego emocje, a nie tylko edukować w szkolny sposób. Chcieliśmy pokazać, że narrację tworzy się nie tylko słowami. Powiedziałbym, że montaż jest tu zbliżony do montażu filmie fabularnym. Struktura dramaturgiczna jest tutaj bardzo ważna, a obrazy też mogą mówić.
Czy wywiady były nagrywane specjalnie na użytek filmu, czy też były z materiałów archiwalnych?
Tylko jeden wywiad był nagrywany przez nas. Rozmowa ze Stanisławem Kanią pierwszym sekretarzem KC PZPR jeszcze przed stanem wojennym. Trochę rozwiązał mu się język i zaczął opowiadać, w odróżnieniu od większości innych komunistycznych działaczy o naciskach Breżniewa .
Jakie emocje Panem kierowały w czasie tworzenia tego filmu?
Wszyscy byliśmy bardzo związani emocjonalnie z działalnością ówczesnej „Solidarności”. Większość z nas była generacją ideowo bardzo związaną z opozycją, więc zaangażowanie w realizację filmu było szczególne i prawdopodobnie o wiele silniejsze niż w innych filmach. Ten czynnik emocjonalny był szczególny, zwłaszcza, że dla nas to nie była tylko historia ale część naszego życia. Angażowaliśmy się politycznie. Pamiętam jak pracowaliśmy z Bogusławem Sonikiem w stowarzyszeniu Modus Video, które zajmowało się między innymi przerzutem przez granicę materiałów ze środowiska zbliżonego do Ruchu Młodej Polskiej. „To wszystko było świeże. Historia była jeszcze nieskończona”.